Kuba Jąkała: Brąz z (WIELKIMI) przygodami

Niesamowitym hartem ducha oraz determinacją wykazał się Kuba Jąkała podczas górskich szosowych mistrzostw Polski. Wychowanek UKS Zawojak Zawoja, aktualnie kolarz UKS Sokół Kęty, miał tyle przygód podczas 125 km trasy, że mógłby nimi obdzielić spokojnie kilka innych wyścigów. Największa z nich to walka ze skurczami i wbijanie igieł w nogę oraz… pomylenie trasy. W przeszłości Kuba jeszcze jako reprezentant G2 Zawoja brał oczywiście udział w naszym współzawodnictwie sportowym 😉

Podczas wyścigu w Wysowej Zdrój, juniorzy, bo w tej kategorii wystartował Jakub Jąkała, mieli do pokonania cztery pętle liczące łącznie 125 km (2,5 km przewyższenia pionie).

– Na zawody przyjechałem wypoczęty, pełen energii i siły na walkę o medalową pozycję. Bardzo dużo dała mi możliwość odpoczynku w moich rodzinnych stronach, w Zawoi, wśród rodziny oraz przyjaciół. Świetny plan treningowy przygotowała moja trenerka Anna Plichta – mówi specjalnie dla Sucha24.pl Jakub Jąkała.

Zawojanin nie szarżował na pierwszych kilometrach trasy. – Zaliczyłem lekki start i pozwoliłem na odjazd niektórych zawodników. Czekałem na to, co zrobią najsilniejsi górale. W pewnym momencie dostałem komunikat, że kilkuosobowa grupka uciekających ma już 2 minuty przewagi, więc zdecydowałem się na atak. To był ciężki i morderczy atak, odjechałem sam pod upalny podjazd, na szczycie miałem tylko minutę straty do najlepszych – relacjonuje Jąkała.

– Podjazd pojechałem na 100%, bo wiedziałem, że później będzie zjazd, gdzie odpocznę. Po zjeździe widziałem grupkę czterech uciekających, którzy byli około 30 sekund za pierwszą ucieczką – dodaje.

Tempo, w jakim jechała ta grupa, było jednak dla Kuby Jąkały zbyt wolne. – Chwilę z nimi odpocząłem, lecz kiedy nie bardzo kwapili się do pracy, zdecydowałem się na atak na zjeździe – powiedział.

Plan Jąkały został nagrodzony, bo chwilę później dołączył do kolarzy z pierwszej ucieczki. Niebawem jednak zawojanina czekały pierwsze niemiłe tego dnia niespodzianki. – Na szczycie podjazdu, na 3 rundzie, spadł mi łańcuch. Na siłę próbowałem, żeby wrócił na swoje miejsce i z tego powodu cały się wykrzywił. Przerzutki same mi się zmieniały! W pewnym momencie chciałem wymienić rower, ale szybko odstąpiłem od tego pomysłu – mówi.

Nie minęło wiele czasu, a Kubę czekała niemiła niespodzianka numer dwa. Tym razem niejako na własne życzenie. – Zapatrzyłem się pijąc wodę z bidonu i uderzyłem w koło kolegi. Straciłem równowagę i upadłem. Nic na szczęście mi się nie stało. Trzeba było tylko nałożyć łańcuch, który spadł. Zrobił to trener kadry Waldemar Cebula. Znowu musiałem gonić kolegów i ostatecznie mi się to udało – przyznaje Jakub Jąkała.

Do końca wyścigu wychowankowi Zawojaka towarzyszyły już objawy skurczy. Tymczasem na 25 km do mety w walce o medale liczyło się czterech zawodników – oprócz Kuby także: Filip MaciejukPiotr Pękala (obaj KS Pogoń Mostostal Puławy) oraz Wojciech Bystrzycki(UKS Mróz Jedynka Kórnik).

– Na około 10 km do końca skurcze były już nie do wytrzymania, więc wyciągnąłem agrafkę z numerka z tylu i wbijałem sobie ją głęboko w miejsce bólu. Jednak i to nie pomagało – mówi Kuba.

Na kilometr przed metą, Jąkała… zapomniał o bólu. – Miałem w głowie tylko medal. Nieważne czy srebro czy brąz, bo złoto było już poza zasięgiem. Jechałem pierwszy z naszej trzyosobowej grupy. Zamyśliłem się nad bólem, pojechałem na rozwidleniu dróg w prawo, a trasa wiodła w lewo… – dodaje.

Pozostała dwójka zwolniła. Najszybciej zareagował Maciejuk i… zapewnił sobie drugie miejsce.

– Szybko zorientowałem się, że pomyliłem drogę. Dostałem zastrzyku adrenaliny i przyspieszyłem. Na samej „kresce wywalczyłem brązowy medal. Mimo tak wielkich niepowodzeń jestem bardzo zadowolony z brązowego medalu górskich mistrzostw polski – mówi Jakub Jąkała.

WYNIKI – GÓRSKIE SZOSOWE MISTRZOSTWA POLSKI JUNIORÓW – WYSOWA ZDRÓJ

Skip to content